Jesień
Złocista, brązem przyprószona
W aromacie żywicy i ziemi zapachów
Dojrzała, ciepła, osnuta dymem
Jabłkami, marchwią, kartoflem przypieczona.
Pluskiem ryb w wodzie roześmiana
Trzepotem ptasich skrzydeł zakłócona
Raz ciepła, potulna jak kochanka
Innym razem wiatrem rozbujana.
Z rolą w skiby poorana
Z suchymi liśćmi pod nogami
Z borem i lasem pełnym grzybów
W szatę z tęczowych barw ubrana.
Spełniona, mądra, pełna zapasów
Potrzebna w przetrwaniu ludzi
Szczerze rozdająca dary
Z pól, rzek, sadów i lasów.
XXX
Uśmiechem mnie rozwesela
Daje ufność i ciepło
Serce ma wspaniałe
W nim sens mojego życia
I oparcie w trudnych chwilach.
A radość ma gorąca
Bo wielu mi zazdrości
Takiego jak on słońca.
Ślady stóp
Idę po śniegu jak po puchu
Jest miękki , biały, lśniący
Nie pozwala na siebie patrzeć
i widzieć śladów stóp
Różne to stopy : duże i małe
Zmierzają w innych kierunkach
Dążą do wytyczonego celu
Na obcasie lub odbite całe
Jest ich tysiące miliony wokoło
Porzucone w bezładzie i pośpiechu
Każde dźwigają historie życia
Utkana nica dziwną , smutną i wesołą.
Stopy poniosły dalej ludzkie ciało
Ślady w bezruchu pozostały
Lecz nie samotne w puchowej pierzynie
Az dziw bierze , tak ich wysypało.